Nie jestem zbytnio lękliwy, ale to co wyrabiają w Tajlandii z jedzeniem spędza mi sen z powiek.
*****
Tajowie umierają masowo na raka. Nikt tu nie kontroluje jakości pożywienia, więc w wielu produktach żywonościowych, wyglądających pięknie i barwie znajdziecie prawie całą tablicę Mendelejewa. Znaczy kontrole są, ale zawsze ( pozytywnie wesołe ). Urzędnicy dorabiają do swoich skromnych pensji.
Tajski premier z roku 2008 Samak „Kucharz” Sundaravej zmarł na raka w zeszłym roku. Z rakiem walczy premier na wygnaniu Thaksin Shinawatra. Ale na raka padają nawet wieśniacy spryskujący zawzięcie swoje pola ryżowe i farmerzy krewetek.
Po długim pobycie w Indonezji, gdzie jest dużo „naturalnego jedzenia”, musze teraz kicać w Bangkoku do ekologicznych sklepów.
Oto próbka z dzisiejszego koszyka:
kilo ekologicznego, brązowego ryżu w płóciennym woreczku za 14 złotych ( 139 baht ),
Paczka kwaskowych tamaryndyszków za 8 złotych ( 79 baht ), nie jestem pewien jak zwą się po polsku owoce tamaryndu,
Piszę ten post i zagryzam Tamarind Candy.
Rany! A ja ciagle mysle o raju kulinarnym w Tajlandii! A tu taka wiadomosc!
ReplyDeleteJa wlasnie napisalam tekscik o moim zatruciu pierogami zakupionymi na krakowskim Rynku. Caly dzien narzekalam na podaz i jakosc jedzenia "z ulicy" w Polsce, zachwycona oczywiscie innymi krajami.
@Niespa
ReplyDeleteW Tajlandii jedzenie na ulicy jest czyste i smaczne. Praktycznie ciezko sie zatruc.
W ostanich latach forsowane bylo w Tajlandii uzywanie nadmiernych opryskow, aby "chlopi" mieli wieksze zbiory i mogli pozyczac co sezon wiecej kasy z bankow na chemikalia.
ja też się wystraszylam...Wu dziekuje za pozdrowienia:)
ReplyDeletestraszne, ale cholernie prawdziwe
ReplyDeletebo ten problem to nie tylko Tajlandia
No ale jak duza jest skala tego chemicznego jedzenia??? Tzn. serwuje sie go na ulicy i w restauracjach? Czy mozna znalezc miejsca, gdzie ktos to kontroluje (specjalne knajpki itp.)?
ReplyDeleteAle tu apetycznie. Ryz brązowy u nas kosztuje też sporo.Coś koło 25 zł za kg.A reszta....u nas w ogóle jakoś drogo jest a ma być jeszcze drożej.
ReplyDeleteZ tymi opryskami to i u nas problem."Dam więcej , lepiej wytłucze robale". Dobrze ,że są drogie to troche chłopów ogranicza.
Ziemniaki posypują "stopkiełkiem" i nie zachowują okresu karencji tylko nam sprzedają.
A wędliny....cóż ostatnio kupiłam szynkę i doszukać sie mięsa nie mogę w tej szynce. Sama chemia cieknie.Ohyda.
Wędliny to musi być zupełna porażka.
DeleteNie jadam kanapek od kilku lat, więc odpadł mi problem z wędlinami :)
polecam w temacie nowotworów: http://www.ted.com/talks/david_agus_a_new_strategy_in_the_war_on_cancer.html
ReplyDeletei pozdrawiam
Dzieki za link !!
Delete