Już ponad 10 lat temu indonezyjskie, drewniane suweniry, maski i mebelki zalewały sklepy "decor" w Europie i Polsce. Znam co najmniej trzy osoby, które sprowadzały rocznie całe 40- stopowe kontenery indonezyjskiego rękodzieła.

Wokół Ubud jest kilkanaście wiosek, gdzie całe rodziny produkują wyroby z drewna. Wokół Sukawati i Mas produkuje się przeważnie meble,w wioskach na północ od Ubud suweniry.

Jest to produkcja na wielką skalę. Nawet w Ghanie i Kenii, gdzie są największe rynki "afrykańskich suwenirów", produkcja figurek i masek nie ma tak monstrualnej wielkości jak na Bali. Dobrze, że drzewa w topikach rosną kilkakrotnie szybciej niż w Europie. Na pewno starczy drewna na kolejne dziesieciolecia.
Produkcja suwenirów na masową skalę zakończy się dopiero wówczas, gdy średnia pensja w Indonezji przekroczy poziom 1000 złotych. Taki proces widoczny jest w Tajlandii, gdzie drewno jest coraz droższe, a rzeźbiarzy wokół Chiang Mai coraz mniej.