Zaczęła się pora deszczowa w Tajlandii. Ceny hoteli spadły o 20-30%. W ustronnych miejscach, nawiedzanych przez turystów tylko podczas pory suchej knajpy pracują na "pół gwizdka". Kareni ulokowani w górzystym terenie wzdłuż granic z Birmą rozpoczeli prace rolne. Drogi do wielu wiosek są rozmokłe i pełne pijawek. Natomiast wioski Karenów leżące w pobliżu asfaltowych szos w okolicy Mae Sariang są nie mniej interesujące niż w porze suchej.
Ludzie w sile wieku pracują na polach i tarasach ryżowych. Dzieci są w szkołach, a stare kobiety siedzą na werandach drewnianych chałup.
Wiele staruszek odmawia zdjęć, argumentując odmowę strachem o swoją duszę. Niektóre babcie pozują z wdziękiem i domagają się monet.
Bębnienie deszczu o dach chaty przeplata się z inrewałem słonecznych promienii wdzierających się bezszelstnie na balkony chat. Upierdliwe deszcze zaczną się za kilka tygodni, ale już dzisiaj rzeki na południe od Chiang Mai są wypełnione po brzegi brązową, rwącą wodą. Jak to dobrze, że większość domów Karenów stoi na palach.
Ludzie w sile wieku pracują na polach i tarasach ryżowych. Dzieci są w szkołach, a stare kobiety siedzą na werandach drewnianych chałup.
Wiele staruszek odmawia zdjęć, argumentując odmowę strachem o swoją duszę. Niektóre babcie pozują z wdziękiem i domagają się monet.
Bębnienie deszczu o dach chaty przeplata się z inrewałem słonecznych promienii wdzierających się bezszelstnie na balkony chat. Upierdliwe deszcze zaczną się za kilka tygodni, ale już dzisiaj rzeki na południe od Chiang Mai są wypełnione po brzegi brązową, rwącą wodą. Jak to dobrze, że większość domów Karenów stoi na palach.