Thursday, June 30, 2011

Buddyjski Watykan w Rumtek. Sikkim.

W Darjeeling jadłem na śniadanie pieczywo zawinięte w gazete, ale do rzeczy...
Darjeeling był smętny, ale za to Sikkim bombowy. Wybrałem się do buddyjskiego Watykanu :)



Mnisi w burgundzkiej czerwieni zbudowali tutaj swój ośrodek wiary i wiedzy w XVI wieku.

W połowie XX wieku Rumtek był zrujnowany, ale rewolucja kulturalna w Chinach wywołała tsumani w Tybecie. Kolejne fale buddyjskich uchodzców docierały do Indii i Sikkim. 16 Karmapa jednej z buddystycznych sekt odbudował Rumtek i w 1966 roku ogłosił klasztor swoją oświeconą siedzibą. Rumtek zyskał nazwę "Centrum Dharmaczakry".




Centrum Dharmaczakry jest chronione przez Indyjskich żołnierzy z wąsami i karabinami. ( niestety nie chcą pozować do zdjęć - są jak amerykanskie foki - top secret )



Za to mnisi nie zwracają uwagi na cudzoziemców. Szykują się do egzaminów lub planują kolejne dobre uczynki.




Studenci mieszkają w takich o to celach z ładnymi kotarami i oknami.




Od 20 lat dwie zwalczające się frakcje walczą w Rumtek o wybór 17 Karmapy. Mają dwóch wrogich sobie następców oswieconego tronu - Ogyen Trinley Dorje i Trinley Thaye Dorje. Różni Rimpocze popierają innych kandydatów i uznawają dwóch Dorje za prawowitych następców 16 Karmapy. Sam Dalei Lama wskazał Ogyena za prawowitego następce. Ale nie wszyscy słuchają tutaj Dalai Lamę.




Buddyści wpakowali niezłą kasę w swój Watykan. Wszystko jest barwne i na błysk jak w wesołym miasteczku.




Na głównym placu suszą ryż.




Oprócz duchownych rozmyśleń i ćwiczeń, mnisi muszą coś jeść ;)


















Thursday, June 16, 2011

Co na śniadanie w Darjeeling ? Indie

Mgła jeszcze nie opadła. Chłód trzyma. Trzeba coś zjeść !

Ta wyjściowa babeczka w chuście na głowie o posturze NRD-owskiej kulomiotki serwowała smakołyki zawinięte w gazetę. Skusiłem się na pierwsze śniadanie. Dochodziła 8 godzina rano.


Monday, June 13, 2011

Biżuteria w Rumtek. Sikkim

Z Gangtok pojechałem do Rumtek słynnącego z buddyjskiej gompy. Słońce świeciło kolejny dzień, więc byłem nastrojonny bardzo optymistycznie.

Poprzedniego dnia w Gangtok zachwycałem się tamtejszą gastronomią i lokalnymi trunkami alkoholowymi. Piłem z umiarem i zachowałem siły na lustrację kilku sklepów
Miejscowe rękodzieło i biżuteria w sklepach w centrum miasta okazały się plastykowym kiczem "made in China". Zarobki w Sikkim osiągneły już taki poziom, że nikt nie zajmował się produkcją ręczną suwenirów.


W Rumtek na drodze do klasztoru było kilka sklepów z rękodziełem. Buddyjskie tangki okazały się tylko minimalnie droższe od podobnych w Tajlandii. Srebrna biżuteria w nepalskim stylu była zdecydowanie tańsza. Miły właściciel sklepu o szumnej nazwie Sikkimese Handicraft & Jewellery okazał się zdolnym handlowcem. Po kilku minutach stałem się właścicielem kilku gadżetów z lapis lazuli i turkusu.

Polecam zakupy w Rumtek ;)






Saturday, June 11, 2011

Najpopularniejsze nazwiska na Dalekim Wschodzie.

Jeszcze jako dziecko nie moglem sie nadziwić, że każdy Koreańczyk nazywa się Kim, prawie każdy Chińczyk Li i co drugi Meksykanin - Rodriguez. W mojej klasie w Polsce było 33 uczniów i każdy nosił inne nazwisko. Stwierdziłem, że to brak fantazji i lekkie otępienie umysłowe powoduje, że w niektórych krajach większość ludzi nosi takie same nazwiska.
Cóz powody tego ograniczenia są zawsze historyczne i kulturowe.
Mieszkając w Azji odkryłem, ze Birmańczycy w ogóle nie mają nazwisk, tylko imiona. W Indonezji nazwiska używa się dopiero od 2 dekad, a w Tajlandii nazwisko zmienia się jak rękawiczki. Znam osobiscie kilku Tajów, którzy po wizycie u astrologa zmieniali nazwisko rodowe. Jeden z moich sasiadów w Bangkoku zmieniał już 3-krotnie swoje nazwisko !!!

Chiny - wszystkie nazwiska wywodzą się z czasów dynastii Han lub są jeszcze starsze ( mają ponad 1800 lat )
1. Li ( albo Lee ) - 211 milionów ludzi w Azji nosi to nazwisko.
Np. Li Na - chinska tenisistka, która wygrala French Open w tym miesiącu. Jet Li - aktor.
2. Wang ( Ong posród Chinczyków zamieszkujacych kraje Azji Pld-Wsch ) - 105 milionów.
3. Zhang - 104 miliony.
Np. Zhang Zilin - Miss World z 2007 roku.
4. Liu - 75 milionów ludzi.
5. Wang - 60 milionów.

Wietnam
Nguyen - 50 milionow Wietnamczyków w kraju i zagranicą nosi to nazwisko.

Korea
Kim - oznacza w języku koreańskim złoto - tylko w Korei Płd. 20 milionów ludzi nazywa się Kim !!
Np. Kim Jong-il lider reżimu w Korei Pln.

Japonia

Naliczono zaledwie 450 tysięcy ludzi o nazwisku Sato.
Suzuki - tylko 400 tys.
Tanaka - 314 tys.
Watanabe - 260 tys.
Nic dziwnego, w Japonii jest ponad 200 tysięcy różnych nazwisk !!

P.S.
Najpopularniejsze nazwisko w Polsce - Nowak nosi ponad 203 tysiące ludzi.

Friday, June 10, 2011

Gangtok w Sikkim. Indie

Z zimnego Darjeeling przeniosłem się do słonecznego Gangtok. Był to bardzo udany transfer.
Stolica Sikkim leżąca 600 metrów niżej niż Darjeeling oferowała przyjemną pogodę i wspaniałe widoki.

Zamieszkałem w hotelu Fair View, którego nazwa była bardzo obiecująca.


Widok z pokoju hotelowego na ośnieżone szczyty masywu Kanchenjunga przysłaniały tylko wysokie bambusy. Trzeci szczyt Himalajów wydawał się na wyciągnięcie ręki.


Wreszcie zobaczyłem kawałek nowoczesnych Indii. Główny deptak Marg Gandiego przypominał bardziej Europejską ulicę niż zapyziałe miejskie zaułki Indii. Brak kurzu i obsranych krów rzucał się od razu w oczy. Obraz uzupełniały ciekawe sklepy, interesujące knajpki i proste chodniki.















Wednesday, June 8, 2011

Herbata i nepalskie suweniry w Darjeeling.

Średnia dzienne temperatura w Darjeeling nigdy nie przekracza 20 stopni. Może dlatego miasto to nazywa się potocznie "himalaya town" ?
Już Zakopane ma bardziej górski charakter niż ta dziura w Gorkhaland. Przynajmniej widać jakieś szczyty Tatr. Darjeeling jest po prostu słynne bo leży blisko Himalajów. Zachodzę w głowę szukając plusów dodatnich jakie można dodać do charakterystyki tego miejsca.

Darjeeling słynie z herbaty. W mieście jest duży wybór, a ceny są bardzo przystępne. Testowawałem kilka lokalnych mieszanek. Najgorzej wypadła herbata Kanchanjunga, a najlepiej Gopaldhara. Indyjskich herbat jest wiele i generalnie mają lepszy smak niż chińskie i angielskie. Polecam !

Rynek główny jest malowniczy. Ze wględu na umiarkowany klimat nie ma w powietrzu much i innego latającego robactwa. Polecam slalom między stoiskami !



Kiedy dzień jest słoneczny można pospacerować na ulicach jak w Krynicy. Naliczyłem dwie ulice zamknięte dla ruchu samochodowego. Plus !



Duży wybór sklepów z nepalskimi suwenirami zapewnia rozrywkę na pół dnia. Drogo ! Tangki i bizuteria 3 razy droższa niż w Kathmandu.



Spory wybór jedzenie i przypraw. Złota zasada w Darjeeling : wybieraj tanie knajpy, gdzie stołują się Hindusi. Czym droższa restauracja, tym jedzenie gorsze ! I nie ma znaczenia, że wszystkie stoliki okupują tam cudzoziemcy.



Jeśli ktoś nie zabrał kurtki lub butów na trekking, może coś znaleźć w mieście. Sklepy z ciuchami są otwarte do wieczora.













Darjeeling w mlecznej mgle. Indie

Generalnie lubię się wysypiać. Wczesne wstawanie pozostawiam masochistom. W Darjeeling zostałem zerwany z łóża grubo przed świetem. Poroniony pomysł wizyty na Tiger Hill przed wschodem słońca skomentowałem już wcześniej. Takich frajerów jak ja powykręcanych z zimna i próbujących coś dojrzeć we mgle było więcej.
Prawda jest taka, że marzłem jak pies w tym całym Darjeeling, ale do mgły miałem luźne podejście. Wzbudzała wiele deja vu.




Patrzyli w lewo, patrzyli w prawo. Pewno coś widzeli.


Czy wschody słońca na środku jeziora nie są piękne ? Czy nie jest wspaniała poranna mgła unosząca się nad wodą w pierwszych promieniach wstającego dnia ? Oczywiście, że jest piękna !
Poranki na wysokości 2,000 metrów w zagrzybiałym Darjeeling nie były tak malownicze jak na jeziorze Malawi lub rzece Zambezi.


Nawet o godzinie 8 rano, gdy byłem już po pierwszym śniadaniu ( jest zimno to się je ) w jednym z kolejnych klasztorów było mglisto. Widoczność kiepska. Ludzi było ciężko rozpoznać. Tak samo jak u Dorze w Etiopii. Mgła jak mleko. Miałem wrażenie, że wszyscy wyczekali na słońce, wychylając się przez balustradę tarasu. Też czekałem na słońce.



Thursday, June 2, 2011

Czas na ogórek azjatycki.

Komisja Europejska zasłynęła swego czasu z mierzenia bananów i ogórków. Dziś ma w końcu poważne zadanie - zwalczanie epidemii wywołanej bakteriami EHEC.
Niemcy zanim zakończyli badania wskazali kozła ofiarnego niebezpiecznej epidemi, którym okazał sie hiszpański ogórek. Ale ogórek z Andaluzji okazał się "czysty".



Czysty i smaczny tajski ogórek.


Dziś Madryt domaga się odszkodowania za straty hiszpańskich rolników. Coraz biedniejszy, tonący w długach europejski podatnik będzię sponsorował kosztowne odszkodowanie.
Nadgorliwi Niemcy z Instytutu Roberta Kocha w Hamburgu nadal nie wiedzą skąd pochodzą złościwe szczepy bakterii miłujące szłatki i ogórki.
Rosja zakazała już importu warzyw z Eurokołchozu i stratni nie będą tylko hiszpańscy rolnicy, ale wszyscy producenci warzyw.




Sprzedawca owoców na ulicy Dżakarty. Nigdy nie słyszał o żadnym sanepidzie.




Całe szczęście, że w Azji Płd-Wsch nie ma żadnego organu typu "Komisja Europejska" lub sanepid. Żyje się dzięki temu tanio i wygodnie. Azjatyccy producenci ogórków nie mają na głowie żadnych kontroli. Sprzedawcy owoców i warzyw na ulicach i targowiskach dostarczają swieże i tanie produkty bez namolnych kontroli jakiś instytucji.





*****

W przyszłym roku ogórki będą z pewnością drogie w Eurokołchozie. A wystarczyło spokojnie zbadać problem bez wywoływania sensacji.
Niemcy w końcu powinni nauczyć się myć ręce przed jedzeniem oraz myć ogórki przed konsumpcją.



Wednesday, June 1, 2011

Sedes Toshiba w Bangkoku.

W modelu sedesu z ciepłą wodą SCS - T 150ET brakuje mi tylko MP3 odtwarzacza z najnowszą listą 30 pop hits. Słuchanie muzyki na klopie na pewno podnosi standart wypróżniania się. Unika się mimowolnego słuchania efektów dźwiękowych dochodzących z innych kabin, tudzież jęków tajskiej młodzieży lubiącej szybkie numerki.

Cóż jest to toaleta publiczna w centrum handlowym Fashion Island. Jestem wdzięczny właścicielom za ten upgrade. Widać, że tajscy biznesmeni dbają o klienta i pragną uprzyjemnić pobyt w galerii handlowej. Przyświeca im zacna dewiza : "U nas wysrasz się lepiej niż w domu".




Sedes nie jest prostym urządzeniem. Do pełnego opanowania gałkologi potrzebne jest kilka wizyt. Instrukcja obsługi ostrzaga przed kilkoma zagrożeniami. Najważniejsze jest wyjęcie wtyczki, gdy chce się usunąc jakiś przedmiot z muszli. Nie koniecznie musi to być gówno, a na przykład iPod, który wpadnie nam przez pomyłkę.



I kiedy zadowolony z zakupów i cudownie wypróżniony opuszczasz galerię handlową Fashion Island zaszumią tobie palmy. Zapragniesz tu szybko powrócić.